wtorek, 10 czerwca 2014

12

Karteczka którą poszukałam wyjaśniła wszystko...
Nigdy bym się nie spodziewała tego, że Ashton aż tak boleśnie mnie oszuka, a udało mu się to zrobić już wiele razy.
Ze łzami w oczach patrzyłam na Ashton'a, a on na mnie bez żadnego słowa, cały czas siedzieliśmy w ciszy. Kartka pokazywała, że chłopaki wylatują z Londynu, ponieważ mają trasę koncertową, więc musimy się rozstać. Załamałam się. Miałam wielki żal do Ashton'a za to, że o niczym mi nie powiedział. Teraz już wiem, że na prawdę go kocham a on mnie zostawia. Coś strasznego, nie mogłam powstrzymać łez. Ash stał jak wryty i sam nie wiedział co ma powiedzieć, próbował do mnie podejść by mnie przytulić, lecz ja go odrzuciłam i wybiegłam z domu. Mój ukochany musiał wylecieć i zostawić mnie samą w tak dużym mieście.

Po chwili z domu wybiegł Ashton i zaczął wołać moje imię.
- Meg! Meg! O tutaj jesteś. Proszę ne płacz, nie wiedziałem jak mam ci o tym powiedzieć, wiedziałem, że tak zareagujesz. Bałem się tego. Kocham cię a to rozstanie to jest dla mnie straszne przeżycie. - Ash
Chlopk podszedł do mnie, przytulił me zimne ciało, otarł łzę z policzka po czym je delikatnie musnal swoimi malinowymi ustami.
- Będzie dobrze skarbie. Damy radę. - Ash
- Na ile wyjezdzacie? - Meg
Ashton nie odpowiedział na moje pytanie więc je powtórzyłam.
- Na ile wyjezdzacie? - Meg
- Na 6 miesięcy. -Ash
- Zabierz mnie ze sobą. - Meg
- Z chęcią ale nie mogę, nie mam jak. - Ash
- Czyli to już koniec nas? - powiedziałam znów roniąc łzę.
- Nie, dlaczego koniec? Jm- Ash
- Związek na odległość nie ma sensu. Ty tyle nie wytrzynasz bez dziewczyny więc lepiej znajdz sobie tam jakąś która będzie na miejscu. - Meg
- Ale ja nie chce innej, chce ciebie rozumiesz? - Ash
Namiętnie pocałowałam Ashton'a a ten znów się poplakal jak małe dziecko, a ja widząc jego łzy zrobiłam to samo co on, też za zaczęłam płakać.
A (Ashton) - I kto mnie będzie tak całował gdy wyjade? Meg, ja nie chce tam żyć bez ciebie.
M (Megan) - Ash przestan. Przezyjesz, tam są lepsze dupy. Chodz do domu, musicie już lecieć.

Ja i chłopak wstalismy i udaliśmy  się do budynku w którym znajdowali się nasi przyjaciele. Dziewczyny też były zdruzgotane, ale nie mogliśmy nic zrobić. Luke i Calum pakali a Michael powstrzymywał łzy. Podeszłam do niego o się w niego wtuliłam a on mnie przytulił i wtedy pękł jak bańka mydlana. Poleciały strumienie łez. Ani a ani chłopak nie chcieliśmy się puścić, lecz chłopcy musieli już jechać a ja nie pozegnalam się z reszta mojej ekipy. Przytuliłam każdego z chłopaków a gdy przyszla pora na Ashton'a, miałam ochotę wejść do jego walizki i jechać z nim na te cholerną trasę. Ale nie mogłam nic zrobić byłam bezsilna. Przytuliłam chłopaka, a ten podniósł mnie w powietrze, opuścił i pocałował. To był najkrótszy pocałunek w moim życiu.

Chłopacy wyszli z domu, a ja i dziewczyny, przytuliłysmy się razem i zaczęliśmy płakać...

czwartek, 5 czerwca 2014

Ważne! xx

Witajcie!

Na pewno nie wiecie o tym, że prowadzę innego bloga fanfiction o One Direction. Zainteresowanych serdeczne na niego zapraszam (link na dole) a co do tego bloga BELIEVE IN YOURSELF postanowiłam, że dla jednej bardzo ważnej osoby w moim życiu będę go prowadziła. Dla Karoliny, ponieważ to jej najbardziej zależy na tym, bym go pisała. :) ona jest strasznie kochana wy też oczywiście ;3 rozdziały będą krótkie ale szybciej będą się pojawiały na blogu. Powodzenia! <3

Link do mojego nowego bloga
http://obey-opowiesci.blogspot.com/

ps. powiedzcie swoim znajomym o moim blogu. 
Chce znow zarobic czytelnikow, ale bez waszej pomocy mi sie to nie uda. Polecajcie tego bloga we wszystkich stronkach o 
One Direction 
The Vamps 
5SOS 

Mowcie o blogu znajomym i wgl! 
Licze na was, a jezeli nie bedzie czytelnikow to zamkne blog raz na zawsze :c

środa, 4 czerwca 2014

11 - Oszukana

A w drzwiach stał...

Nie kto inny jak sam pan Irwin. Nie wiedziałam zbytnio co on może chcieć, lecz wyszłam do niego, by z nim na spokojnie porozmawiać. Po jego wyrazie twarzy mogłam wyczytać najgorsze, chciał mnie zostawic?

Ja i Ash wyszliśmy na ogród przed domem Jack'a, usiadłam na ławce, a obok mnie przysiadł się Ashton i objął mnie swym ciepłym, lekkim i delikatnym ramieniem. Był strasznie smutny i przybity. Nie mogłam patrzeć jak cierpi więc go zapytałam co się dzieje.
M- Ash, coś się stalo? Jesteś takis smutny.
A- chce spędzać z Tobą więcej czasu, ile tylko można.
M- Ale dlaczego? Rozumiem, że jestem Twoją dziewczyną, ale spędzamy ze sobą na prawdę dużo czasu więc nie wiem skąd taki pomysł.
A- Po prostu, tak wymyśliłem. Mam swoje powody, ale to trochę bolesne więc nic nie będę ci mówił. Chce jechać do domu, lecz nie sam. Z Tobą, chce mieć zawsze cię przy duszy, chce cię przytulić, pocałować...
M- Dobrze pojadę z Tobą, a jedziemy do mnie czy to ciebie?
A- Do ciebie, bo tam nikogo nie ma. Dziewczyny są z chłopakami w kinie więc są sobą zajęte.
M- Dobrze.

Ash chwycił mnie za nadgarstek i zaprowadził do swojego samochodu, ja jeszcze szybko pobiegłam po torebkę i rzeczy które miałam w Jack'a i usiadłam wygodnie w aucie. Przez całą drogę Ashton nic nie mówił, więc było to bardzo dziwne jak na takiego gadułe jak on. Miał chyba zły dzień, z resztą jak ja. Cały czas myślałam o James'ie i o tym jak strasznie mnie zranił. Najpierw mi mówił, że mnie kocha, a później takie coś. Strasznie mnie zabolał widok go z tamtą dziewczyną. Chyba w jakiś sposób go kochałam, lecz starałam się o tym nie maleć, ponieważ miałam obok siebie swojego Ashon'a.

Jechaliśmy w milczeniu i w końcu udało nam się dotrzeć do naszego domu. Ash zaparkowal auto i razem weszliśmy do willi.

A- Chcesz coś do picia, lub do jedzenia?
M- Nie dziękuję. Al chce coś innego...
Ash z lekka się zdziwił. Przysunelam się do niego i wtulona wyszeptalam mu:
M- Chce, byś powiedzial mi co ci jest.
A- Nic mi nie jest.
M- Przecież widzę.
A- Nie, no nic. Po prostu nie chce cię stracić.
M- A dlaczego masz mnie stracić?
A- Sam nie wiem.
M - Dziwny jesteś.
A- Wiem. Wybacz ale chyba pójdę się położyć, jestem strasznie zmęczony.
M- Dobrze.

Chłopak ze smutkiem na twarzy odszedł.

*oczami Ashton'a*

Cały czas myślałem o jednej rzeczy, chciałem o niej powiedzieć Meg, lecz się bałem. To było jeszcze za wcześnie.

Poszedłem do łazienki, tam wziąłem prysznic, umyłem zęby i się ubrałem w bokserski, po czym udałem się do pokoju Megan, gdzie ta oglądała telewizję. Położyłem się obok niej i od razu zasnęłam wtulony w jej pachnące szampanem vanilliowym włosy.

*Oczami Megan*

Obudziłam się około 3 w nocy, sama nie wiem dlaczego. Nigdy mi się nie zdarzało nie spać po nocach, a jeżeli już to oznaczało, by to, że jestem przejęta jakąś sytuacją. W tym wypadku mówię o Ashton'ie, żal mi go, coś przede mną ukrywa, tylko nie wiem co.

A więc stałam delikatnie z łóżka, by nie budzić Ashton'a i udałam sie do kuchni napić się wody. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej wodę mineralną. Nalałam sobie trochę do szklanki i małymi łyczkami popijałam ciecz. Gdy w mojej szklance zabrakło wody, odłożyłam ją do zmywalki i poszłam korytarzem do swojego pokoju, by dalej spać jak niemowlę.

Idąc korytarzem w pewnym momencie się o coś potknelam i upadłam. Była to torba Ashton'a które zabiera w podróże. W torbie zauważyłam malutki papierek. Pomyślałam, że to może dlatego moj ukochany jest taki smutny.

Wyciągnęłam papier i gdy go przeczytałam rozplakałam się jak małe dziecko i od razu pobiegłam że świstkiem w ręce do Ash'a.

Obudziłam go, był cały zaspany, a światło które włączyłam gdy wchodziłam, oslepiało go.

Chłopak ocierając zaspane oczy sięgnął po kartkę i nawet jej nie czytając posmutnial i spojrzał na mnie i me zaplakane oczy. Był zmieszany, a po jego pomiczkach spływały strumienie łez.

Karteczka którą poszukałam wyjaśniła wszystko...

8 komentarzy - next

<3 krótki rozdział ale jest ;)

piątek, 23 maja 2014

10 - Ty masz narzeczoną.?

Czytasz = Komentarz

W pewnym momencie szłam i...
Na jednym z londyńskich lamp, wisiała ulotka na temat koncertu One Direction w te sobotę, czyli już za.dwa dni. Całkiem o tym zapomniałam. Od początku planowalam, że razem z dziewczynami pójdziemy na jeden z koncertow 1D, ale przez chłopaków całkiem wyleciało nam to z głowy. Zerwałam ulotkę z lampy i pobiegłam ile sił w nogach, by powiedzieć o wszystkim dziewczyną. Po 10 minutach szybkiego biegu, byłam już w domu. Pobiegłam do salonu a tam Nicola zwijała się z bólu, po wczorajszej imprezie, a Scarlet oglądała telewizję. Cała zdyszana napiłam się wody, a dziewczyny zaczęły mnie pytać:
- Jej Meg, dlaczego tak sapiesz? Biegłaś? - Scaelet
Niestety nic nie mogłam z siebie wydusic.
- Meg, spokojnie... - Nicola
Po chwili nabralam siły i mogłam mówić dalej.
- A więc tak, w sobotę nas nie będzie w domu. - Meg
- Czemu? - Scar
- Boo... Będziemy na koncercie ONE DIRECTON! W pierwszym rzędzie! - Meg
Razem z dziewczynami zaczęliśmy skakać, krzyczeć i śmiać się w nieboglosy.
- Jezuuu! Ty mówisz na serio? - Nici
- Tak, zaraz lecę zamówić bilety, ej Nicola a ja mam do ciebie jedno pytanie. - Meg
- Hmmmm...? - Nicola
- Czy Ty masz pokolei w głowie? - Meg
- Raczej tak, znasz mnie już od przedszkola i dopiero to stwierdzasz? - Nicola
- Przecież jesteś w ciąży, a wczoraj... - Meg
Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ Scarlet mi przerwała w połowie zdania.
- Jesteś w ciazy?! Gratuluje! - Scar
- Halo, czy mogę dokończyć zdanie? - Meg
Dziewczyny potwierdziły, kiwajac głową.
- Przecież Ty wczoraj pilas. - Meg
- Nie jestem w ciąży. - Niki
- Ale jak to?! Przecież nam mowilaś, że jesteś w ciąży. - Meg
- Wtedy nic nie mogłam dopowiedziec, bo wyszłas i nie uslyszalas Megan, powiedziałam później, że był to żart, a tak szczerze to strasznie chce mieć dziecko, lecz Luke nie. - Nicola
Dziewczyna troszkę posmutniala. Ja i Scarlet podszedliśmy i ją przytuliliśmy, a po jej policzku splynela łza. Dziewczyna po chwili się pozbierała i zaczęła myśleć tylko o tym, w co się ubierze na koncert 1D. Dawno nie byliśmy razem z dziewczynami na zakupach, ale tak sam na sam, bez naszych chłopaków. Wpadlam na pomysł wspólnego shoping'u.
- Dziewczyny, może pójdziemy i kupimy sobie coś nowego? - Meg
- Fajny pomysł, zaczekaj zadzwonie po chłopaków. - Scarlet
- Nie! Chce by to był nasz dzień, pamiętacie jak było w Polsce? Szczerze, to tenskie za naszym ,,zadupiem". Ciekawe co tam u Serafina i naszych rodzin. Szybko wrócili i nie zdążyli się z nami pożegnać. Musimy ich po koncercie od razu odwiedzić. - Megan
- Macie rację, to jak idziemy na zakupy siostry? - Scar
- Jasne. - Nicola
Poszłam po kluczyki do auta i torebkę, dziewczyny zabrały ze sobą torby i wsiadły do auta, a ja zaraz po nich. Usiadłam wygodnie na miejscu kierowcy, wyłożyłam klucz w stacyjke i ruszyłam. Droga do centrum handlowego nie trwała długo, ponieważ z Londynie nie ma takich korków jak w Polsce. Gdy już byliśmy pod budynkiem centrum, zaparkowalam auto i w trzy poszliśmy do środka. Było tam dość dużo osób, a ja prawie zapomniałam zabukowac bilety na koncert. Na całe szczęście miałam internet w telefonie i zrobiłam to na miejscu. Akurat zostały cztery miejsca na wprost od sceny w pierwszym rzędzie. Gdy już zrobiłam to co było najważniejsze mogłam z dziewczyna skupić się tylko na zakupach i relaksie. Nicola i Scarlet gdzies mi uciekły, a ja zostałam sama, więc poszłam do pierwszego lepszego butiku o nazwie Black Cat. Nic mi się tam nie podobało, ale w końcu ujrzałam na przeciwko sklepu piękny, szary t-shirt. Był boski, niby prostu, lecz przykluwal uwagę i wzrok. Pobiegłam do sklepu i poszukiwałam swojego numeru gdy nagle dołączyły do mnie dziewczyny. Pomogły mi w poszukiwaniu i pobiegłam do przymierzalni. Siedziałam tam z 15 minut i nie mogłam się zdecydować, wydawało mi się, że wyglądam w niej jak babcia. Dziewczyny weszły i powiedziały, że jest OK, ale mogłoby być lepiej, olalam ich opinię i zabrałam t-shirt do kasy. Mimo, że wygladalam w nim okropnie to i tak wiedziałam, że on będzie mój. Był strasznie wygodny. Zapłaciłam za bluzkę i razem z dziewczynami wyszliśmy ze sklepu i pomknelismy na dalsze zakupy. W jedym ze sklepów z Vans'ami wkroczyła Nicola. Jedne jej się strasznie spodobały, czarne z czarną podeszwą. Przymierzała je i kupiła, w tym samym sklepie Scarlet kupiła pomarańczowe glany. Gdy już byliśmy wykończone zakupami, zadzwonił do mnie Ashton.
•••rozmowa z Ashtonem•••
- Hey kochanie. - Ashton
- No hey. - Megan
- Jesteś w domu? - Ash
- Nie, z dziewczynami na zakupach, właśnie wychodzimy, a dlaczego pytasz? - Meg
- Bo chciałem z Tobą porozmawiać. - Ash
- Ze mna? O czym dokładnie? - Meg
- Nie ważne, później ci powiem. Miłych zakupów, spicie dziś u nas? - Ash
- Ja na pewno nie, ale dziewczyny jak zwykle się zgodzą. - Meg
- A Ty dlaczego nie chcesz przyjechać? - Ash
- Nie mam ochoty, chce porozmawiać ze znajomymi z Polski i z rodziną, a poza tym jadę dziś do Jack'a (czyt. Dżejka). - Meg
- Aha rozumiem, to juz ci nie przeszkadzam. Pa. - Ash
- Pa. - Meg
Rozlaczylam się i razem z dziewczynami poszliśmy do samochodu. Gdy już wyjeżdżałam z parkingu pod centrum Nicola wpadła na pomysł.
- Ej kochane, a może pojedziemy na jakąś kawę i ciastko? - Nicola
- Mi to odpowiada, a Tobie Meg? - Scarlet
- Możemy jechać, mi to jest obojętne. - Meg
- Ej Meg, co się z Tobą dzieje. Jesteś jakaś dziwna. - Scarlet
- Ash chce ze mną o czymś porozmawiać boję się, bo nie wiem czego mam się spodziewać. - Meg
- Będzie dobrze, nie martw się. - Nici
Nicola mnie pocieszyła a ja straciłam autem na główną drogę prowadzącą na koniec miasta, ponieważ nasza ulubiona kawiarnia w której byliśmy prawie codziennie gdy przyjechaliśmy tu z Polski na wakacje. Była ona na końcu Londynu, ale zawsze warto było tak jechać. Trasa do kawiarni zajela nam około 90 minut. Byliśmy już na miejscu, zaparkowalam auto i udalismy się do kawiarni. Było tam dużo ludzi, ponieważ była to najlepsza kawiarnia w całym Londynie. Na całe szczęście udało nam się poszukać jeden wolny stolik.
Usiedlismy przy nim i zamowilismy, ja lody, Nicola szarlotke a Scarlet deser bananowy. Po krótkim czasie nasze zamówienia do nas dotarły, a my zaczęliśmy pałaszowac. Zjedlismy i wróciliśmy do domu, po drodze zostawiłam Nici i Scar u chłopaków, a sama udałam się do naszego krolestwa. Gdy weszłam do środka, rzuciłam torebkę na stolik w korytarzu i padlam na kanapę po długich zakupach. Miałam ochotę jechać do mojego brata więc wzięłam szybki prysznic, ubrałam swoją nową koszulke, jakieś spodenki i vans'y w kolorze purpurowym. Byłam gotowa do wyjscia, spojrzałam przy okazji na zegarek, była już 17.23 więc pora bylo się zbierać, bo umowilam się z nim na 18.00. Pojechałam do domu Jack'a, zaparkowalam auto i weszlam do środka. Bez pukania, ponieważ to mój brat. Wykrzyczalan na cały dom powitanie dla mojego kochanego brata.
- Witaj Kochany! - Meg
- O Meg! Chodz, ja jestem w pokoju.- Jack. Poszłam do pokoju Jack'a, a co tam zobaczyłam.. Jakąś dziewczynę.? Jack ma laskę.? Pewnie nie na długo niech się lepiej nie fatyguje.
- Moja kochana, poznaj moją dziewczynę Izabell. Izabell poznaj moją siostrę Megan. - No to dziewczyna jest napewno na jedną noc.
- Miło mi bardzo ciebie poznać. - Megan
- Mi ciebie też. - Izabell. Dziewczyna jest nie za wysoka, ma brązowe ale nie za mocny kolor, a końcówki czerwone.
- Jack, mogę nachwilę ciebie na osobności.? - Mój braciszek wyszedł zemną do salonu, muszę dowiedzieć się od kiedy są razem.
- No więc, Izabell jest tylko na tydzień. - zapytałam
- Nie Megan, my jesteśmy ze sobą razem już dobre 2 lata. Poznałem ją jak przeprowadziłem się do Londynu. - Moja mina była bezcenna. *o*
- 2 lata.? - Jack pokiwał twierdząco głową.
- Czemu mi jej nie przedstawiłeś wcześniej.. czemu wgl nie przyjechałeś z nią do Polski.? - zadawałam setki pytań, ale Jack nie chciał nic powiedzieć.
- Chciałem wam ją przedstawić, jako moją narzeczoną. - Teraz to mnie zaskoczył.
- Nie ma bata, jedzie ze mną jutro na zakupy. - Poszłam po Izabell. Zeszliśmy na dół a tam usłyszeliśmy dzwonek a w drzwiach stał...

_________________________________________________________________________________

Hej kochani. Macie kolejny rozdział Słuchajcie, tu na tym blogu spadła czytelność. Nasza OBEY się troszku załamała i usunęła tego bloga, ale ja go przywróciłam i będziemy pisać dalej. Nie ważne czy ona nie będzie chciała, to i tak go będziemy pisać. Nie wiem co ile dni będzie dodawany rozdział, ale napewno wtedy kiedy bedzie tyle komów ile zażyczymy sobie.! A więc :

8 KOMENTARZY

sobota, 17 maja 2014

9 ,,Nie rób mi tego!"

Otrzymałam sms'a...
W pewnym momencie gdy chciałam sięgnąć po swój iPhone, Ash wziął go do ręki i powiedział.
- Teraz jedz, a ja zobaczę kto napisał. - Ash
Chłopak wziął i przeczytał sms'a, tak szybko jak go przeczytał, tak nim rzucił o stół.
- Co Ty robisz to mój telefon?! - Megan
Ashton wstał i wyszedł, a ja szybko sięgnęłam po telefon, na całe szczęście działał i mogłam przeczytać sms'a.
Od James'a <3
Gdzie jesteś? Tęsknię, zaczynam wariować bez ciebie. Nie mogę wytrzymać, dlaczego o mnie zapomniałaś? Nie rób mi tego, kocham cię.
Gdy to przeczytałam pobiegłam za Ashton'em. Zobaczyłam go w piwnicy, jak wyładowywał swój gniew na worku treningowym do boksu. Stałam w drzwiach, gdy w pewnym momencie chłopak przestał uderzać we worek i spojrzał się na mnie, po czym podszedł do mnie. Zdjął rękawice, chwycił moją szyję i pocałował.
- Nie rozumiem cię. - Megan
Chłopak oderwał pocałunek i rozpoczął ze mną konwersacje.
- Sam siebie nie rozumiem. Ale... - Ash
- Ale...? - Megan
- On napisał, że cię kocha. Czujesz coś do niego? - Ash
Stanowczo stałam i odpowiedziałam na pytanie Ashton'a.
- Czuje. - Megan
- To samo co do mnie? - Ash
- Nie, on, on był przy mnie. Przytulał, pocieszał, całował... wtedy.... gdy ciebie przy mnie nie było. - Megan
Właśnie w tym momencie zrozumiałam jak bardzo tęsknię za James'em. Idiotka ze mnie, po co mu to powiedzialam!
- Go kochasz, bardziej niż mnie? - Ash
- Nie. - Megan
Chłopak chwycił i ściskał moje pośladki, lecz ja uciekłam i pobiegłam ze łzami w oczach do najważniejszej osoby w moim życiu.
^^^ oczami Scarlet ^^^
Razem z Calum'em wróciliśmy rano po naszej nocy horrorów w kinie. Gdy weszliśmy do domu, akurat wszyscy siedzieli w kuchni oprócz Megan. Jak zwykle pokłóciła się z Ashton'em, ale u nich to norma. Weszliśmy do kuchni i z wszystkimi serdecznie się przywitalismy, pocałowałam Nicole w policzek, po czym odlozylam swoją torebkę na stolik i przysiadlam się z Calum'em do stołu.
- Ej gdzie znów jest Megan? - Scarlet
Nikt nie odpowiedział na moje pytanie, w kuchni panowała grobowa cisza. Zaczęłam każdego pytać po kolegi gdzie jest Meg.
- Luke? - Zero reakcji
- Nicola? - Zero reakcji
- Michael? - Zero reakcji
- Ash?! - I tu ujrzałam błysk w jego oku.
- Wyszła, na pewno zaraz wróci. - Ash
- A dlaczego wyszła? - Svarlet
- Ash? Tylko Ty wiesz dlaczego wyszła. - Michael
- Yyyyyy... nie wiem, po prostu wyszła. - Ashton
- Ale z ciebie debil Ash! Znów coś odjebałeś?! Znów się rozplakala i poszła?! - Michael
- Znaczy się... no tak trochę. - Ash
Spróbowałam zadzwonić do Meg ale nie odbierała. Miałam nadzieję, że wróci. Wtuliłam się w Calum'a i modliłam się o powrót Meg do domu.
^^^ oczami Megan ^^^
Miałam wrażenie, że Ash'owi było obojętne czy kocham go czy James'a.  Zraniło mnie to, że byłam mu tak obojętna. Wiedziałam, że muszę iść do chłopaków z The Vamps, dawno się z nimi nie widziałam. Pojechałam taksówką pod dom chłopaków i zadzwoniłam do drzwi, które otworzył zaspany Tristan. Otarł swoje słodkie oczka i gdy mnie zobaczył, jego oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
- Megan! - Wykrzyknął Tris i rzucił się na mnie i mocno mnie wytulił.
Gdy Tristan wykrzyknął moje imię usłyszałam, że ktoś biegnie niczym stado antylop po schodach. I po chwili tajemnicza osoba była już przy drzwiach i rzuciła się na mnie.
- Meguś! Ej Brad, James! Meg przyjechała! - Był to Connor
Tak samo jak Tristan, zaczął mnie przytulać a ja go. Nagle przybiegli Brad i James. Brad się do mnie przytulił i zrobił miejsce dla James'a. James podszedł i delikatnie mnie pocałował w policzek, chciał pokazać, że jest wyrafinowany lecz mu się to nie udało. Nie wytrzymał i mnie mocno przytulił.
- Tęskniłem.- James
Zrobiło mi się troszkę smutno.
- Wejdziesz do srodka? - Bradley
- Nie chce wam sprawiać kłopotu i tak zaraz muszę lecieć do moich przyjaciół. Wpadłam tu tylko przelotem, bo chciałam zamienić z James'em kilka słów.- Megan
- Oj James będzie ostro. - Tris
- Bez przesady, to ich sprawy. Meg, dziś ci odpuszcze, ale następnym razem musisz do nas wpaść chociaż na kawę. Obiecujesz? - Connor
- Obiecuje. - Meg
Pozegnałam chłopaków a ci dali mi buziaki w policzki i poszli do domu.A tym czasemJames chwycił mnie za rękę i poszliśmy się przejść. Szłam smutna i wcale się do niego nie odzywalam. Chłopak zauważył, że coś jest nie tak, więc postanowił mi pomóc. Zatrzymał się, stanął przede mną i spojrzał mi w oczy.
- Meg? Co się dzieje? Widzę, że coś jest nie tak. Martwię sie o ciebie Mała. - James
- To przez tego sms'a. - Meg
- Zranił cie? Przepraszam, nie chciałem. - James
- Nie, nie o to mi chodzi, ten sms był bardzo słodki... - Megan
Nie zdążyłam dokończyć gdy James mi przerwał.
- To co jest w nim nie tak? - James.
- Ashton go przeczytał. - Megan
- Teraz zrozumiem, czyli znów jesteście razem? - James
- Tak, nie wierzę zbytnio w ten związek, o wiele lepiej dogaduje się z Tobą, ale go tak mocno kocham. - Meg
James odwrócił się w moją stronę i mnie przytulił na środku ulicy. W jego ramionach czułam się doceniona i kochana. Wtuliłam się w niego, a tem głaskał moje włosy i ucałował mnie w czółko, po czym powiedział:
- Będzie dobrze Mała, jestem z Tobą. - James
Cieszylam się, że mam takiego przyjaciela jak James, żałuję tylko tego, że Ash mnie nie docenia tak jak on. Przeszliśmy się jeszcze kawałek po czym James odprowadził mnie do domu, pożegnaliśmy się buziakami w policzki i udałam się do domu w którym mieszkali chłopacy. Nikogo prawie nie było w domu, jak zwykle balowali, w końcu była sobota. W domu było dość ciemno, ponieważ była już godzina 22.31. Stałam w kuchni gdy nagle do moich nóg przybiegł JJ (czyt.dżej-dżej). Chwycilam szczeniaka na ręce i poszłam po schodach do pokoju Ashton'a, ponieważ tam miałam swoje rzeczy a ja chciałam iść się odświeżyć. Nawet Ash'a nie było w domu więc do niego zadzwoniłam.
Rozmowa z Ashton'em...
- Ash? Gdzie jesteś Ty i reszta? - Meg
Prawie wcale go nie słyszałam, bo w słuchawce telefonu grała głośna muzyka.
- Uszykuj się, zaraz po ciebie przyjdę kochanie. - Ash
- Ale na co mam się uszykowsc? Nic nie rozumiem. - Meg
- Po prostu się uszykuj, zaraz będę. - Ash
I Ashton się rozłączył. Zrobiłam tak jak mi chłopak kazał. Udałam się po bieliznę i świeże rzeczy. Zabrałam je i poszłam do łazienki. Napuscilam całą wannę wody, rozebralam się i weszłam do niej. Umylam swoje ciało truskawkowym żelem, a włosy liliowym szamponem. Wyszłam z wanny i sie wytarlam się świeżym, miękkim recznikiem. Ubralam się, wysuszylam włosy po czym je wyprostowalam, zrobiłam sobie lekki make-up i akurat Ash wszedł do łazienki, objął mnie od tyłu i pocałował w policzek.
- Ślicznie wyglądasz. - Ash
Lekko się zarumieniłam.
- Dziękuję, a gdzie mnie zabierasz? - Meg
- Jedziemy na impreze, reszta też tam będzie. - Ash
Odpowiadał mi ten pomysł.
- A gdzie zostawimy psa? - Meg
- Ty dokończ makijaż, a ja pójdę do Paul'a (naszego sąsiada) i go oddam na jedną noc, on lubi psy a ja mam z nim dobre kontakty. - Ash
- Dobrze. - Meg
Pocałowałam Ashton'a w policzek o wróciłam do robienia makijażu a chłopak zabrał psa i wyszedł. Po 5 minutach byłam już gotowa do wyjścia. Założyłam swoje szpilki, zabralam ze sobą swoją kopertówke i akurat przyszedł Ashton. Chwycił mnie w talii lecz najpierw zmierzył mnie od góry do dołu i poruszył brwiami. Wsiedlismy do auta i pojechaliśmy do jakiegoś club'u. Po 40 minutach drogi byliśmy już na miejscu. Przed budynkiem stało dużo ludzi. Na całe szczęście Ash miał kontakty i weszliśmy bez problemu.Od razu w tłumie ujrzałam Nicole, siedzącą na kolanach Luke'a. Całowali się, nie przyzwoici ludzie, w miejscu publicznym się całować.Weszliśmy do box'u w którym siedzieli, Ash cały czas mnie obejmował w pasie i raz po raz całował w policzek. Przywitałam się z Luke'iem i Nicolą przytulasami, tak samo jak Ash z Luke'iem sztamą, a z Nicolą również przytulasem.Bawiliśmy się w tym klubie, chłopaki i Nicola pili drinki jeden po drugim. Ja sobie zamówiłam sok arbuzowy, ponieważ ktoś musiał prowadzić. Miałam czas do porozmawiania sobie z Nici, ale było bardzooo ciężko ponieważ była ona najebana w cztery dupy.
- Meguś.. A ty czemu nie pijesz..? Nie wiesz to tracisz... - Oj ledwie nam skończyła 18 lat a już potrafi się najebać jak nałogowy alkoholik.
- Nika.. Jak wytrzeźwiejesz to porozmawiamy. - jeszcze nie wiadomo co mi może powiedzieć..
Tańczyłam i tańczyłam to sama to z dziewczynami, a to z Ash'em. ! Z nim również było się ciężko dogadać.
- Wiesz co Ash, chce mi się siku... jak nie będzie mnie długo to po mnie przyjdź ok bo mogę się utopić w toalecie... - Meg
- Dobrze kochanie. Będę tu czuwał. - Ashton pocałował mnie w policzek i poszłam na stronę. To toalety trafiłam po jakiś 5 minutach, ponieważ to był bardzo duży klub i można było się w nim zgubić. Weszłam do środka i zabrało mi mowę.. nie wiedziałam czy mam płakać, czy mam krzyczeć.. Nic nie wiedziałam, kompletna pustka. ! Zobaczyłam James'a jak całował się z jakąś laską.Jakaś taka z niej pinda, blondynka, nie za wysoka, szczupła.. ale dla mnie tak czy tak pinda.. Oni byli już na pół nadzy. Stałam jak taka idiotka i się na to patrzyłam z otwartą buzią. Do moich oczu napłynęła masa łez, nagle poczułam na swoim ramieniu kogoś rękę i zaraz te słowa:
- Megan, zobaczysz wszystko będzie dobrze. - dobrze wiedziałam kto to był, ale i tak już nie będzie dobrze.
- Nie już nic nie będzie dobrze. !! - teraz zaczęłam krzyczeć, James dopiero mnie zobaczył i oderwał się od swojej lafiryndy i zaczął zapinać pasek od swoich spodni.
- Megan... zaczekaj wytłumaczę ci to wszystko! - nie słuchałam go bo wybiegłam z tej toalety. Płakałam jak głupia, co ja sobie myślałam.? Że sam James McVey będzie z taką zwykłą dziewczyną jak ja.?! Nie patrzyłam na nikogo, wszystko miałam głęboko w czterech literach. Wróciłam do swojej całej ekipy, którzy się świetnie bawili, a ja.? Byłam przejęta, wszyscy się pytali co się stało, dlaczego płakałam ale ja nie chciałam z nikim rozmawiać. Czułam się jak to można nazwać... chujowo. !! Nagle rozmowę zaczęła nasza Nika, która była uśmiechnięta od ucha, do ucha.
- Słuchajcie kochani. mamy z Luke'em dla was wiadomość... Bo ja jestem w ciąży, i będziemy mieć małego Luke'a albo małą Nicolę. - wszyscy zaczęli gratulować tylko nie ja. Nie potrafiłam się z nimi cieszyć dobrą nowiną, nie teraz może jutro może za miesiąc, a może.? Nigdy.. Jeden człowiek, jeden błąd a jak szybko można  wszystko zepsuć.
Cały czas na sobie czułam czyiś wzrok, wypalał w moim ciele wielkie dziury, dreszcze i dziwne uczucia. Dobrze wiedziałam, że to James, ale nie miałam ochoty na niego patrzeć po tym co mi zrobił
Jest ostatnim debilem który tu chodził. Cały czas czułam na sobie tej pojebany wzrok. Nie mogłam tak długo nad tym zwlekać, pożegnałam się ze wszystkimi i przeprosiłam, że nie mogę ich odwieść, bo źle się czuję. Wyszłam z tego cholernego klubu gdzie siedział James. Wyszłam zapleczem, bo nie chciałam się na niego napotkać przy wyjściu czy coś w tym stylu, ale jak to ja głupia Megan mogłam się tego spodziewać że on może być przy tym wyjściu.
- Megan daj mi to wytłumaczyć. - James
- James, nie, tu nie ma nic do tłumaczenia. - Po mym policzku splynela łza smutku.
- Meg, proszę. Nie odchodź. - James
W momencie gdy chciałam odejść, chłopak chwycił mnie w talii i jednym ruchem przykuł do ściany i zaczął całować moją szyję. Próbowałam się od niego oderwać, lecz był zbyt silny, a ja zbyt słaba. Czuć było od niego perfumy i mocny zapach alkoholu. Był nieźle nawalony. Chłopak zaczynał posuwać się coraz dalej, zaczął mnie rozbierać a ja nie mogłam sobie z tym poradzić więc zaczęłam krzyczec!
- Pomocy! - Megan
Niestety nikt mnie nie słyszał, a James położył rękę na mych ustach, bym nie wydobywala z siebie żadnych dźwięków. Wiedziałam, że już nic nie dam rady zrobić. Poddalam się walce z nim. Zaczęłam płakać a on otarł z mego policzka łzę i go pocałował. Spuscilam głowę na dół i po chwili ktoś do mnie podbiegł i uderzył James'a w twarz. Automatycznie podniosłam swą głowę w stronę wybawiciela, był to Connor. Bez chwili zawahania rzuciłam się w jego ramiona i zaczęłam płakać. On przytulił mnie mocno i powiedział, że zabierze mnie na ręce. Byłam cała rozdygotana, cała się trzęsłam ze strachu. Con zaprowadził mnie do samochodu, na całe szczęście był trzeźwy i przyprowadził po chwili James'a. Chłopak na nic nie reagował, więc byłam wybawiona. Connor zawiózł nas do domu chłopaków, ja wysiadłam z auta, a Con wprowadził James'a do domu. Tylko on się tak uchlał. Jak jakas ... świnia. Zagubiona stałam z podartymi rajstopami na środku wielkiego korytarza.
- Con, gdzie mogę się położyć? - Meg
Nadal płakałam.
- Chodz, Brad ma duże łóżko i możesz u niego spać, lub wszędzie gdzie chcesz. - Con
- Może to głupio zabrzmi, ale czy mogę spać z Tobą? Nie chce budzić reszty i takie tam. - Meg
- Jasne, ale już nie płacz. Jesteś piękna i placzesz? Chodz, dam ci jakąś koszulkę do spania. - Con
Chłopak chwycił mnie za nadgarstek i zaprowadził do swojej sypialni w której otworzył szafe i wyciągnął z niej t-shirt w paski, jego ulubiony.
- Proszę, założ ją. - Con podał mi koszulkę.
- Ale to Twoja ulubiona? - Meg
- Ulubiona, czy nie ulubiona, po prostu masz ją założyć. - Con
Założyłam koszulkę i od razu pomozylam się na łóżku Connor'a. Chłopak zgasil światło i położył się obok mnie. Pocieszał mnie pół nocy, aż w końcu nie zasnęłam, a on nie miał z kim rozmawiać.
Obudziłam się rano w objęciach Con'a. Spojrzałam na zegarek, było już dość późno. Musiałam się zbierac do domu, delikatnie wstalam, by nie budzić Connor'a, lecz ten i tak się obudził.
- Przepraszam, że cię obudziłam, starałam się tys mógł spać dalej, ale sie nie udało. Przepraszam. - Meg
Powiedziałam do niego ubierajac się w swoje rzeczy.
- Nic się nie stało. Już idziesz? A może zjesz z nami śniadanie? - Con
- Wybacz, jakoś nie mam na to ochoty. Więcej będzie dla ciebie. - Meg
- Ale ja chce się z Tobą podzielić, ale skoro nie chcesz to nie będę cię tu zatrzymywał na siłę. - Con
- Ok jestem gotowa do wyjscia. - Meg
- Podwiesc cie? - Con
- Nie, nie ma takiej potrzeby, zamowienia taksówkę. - Meg
- Ale na pewno? - Con
- Tak, tak, to ja ide pa. - Meg
Pocałowałam Connor'a w policzek na pozegnanie i podziękowałam za nocleg. Nie chciałam dzwonić po taksówkę, ponieważ nie miałam takiej potrzeby. Wolałam się przejść i przemyśleć te całą sytuację. Cały czas bałam się, co by się stali gdyby wtedy nie było Conmor'a. W pewnym momencie szłam i...
<ok mi drodzy, spada mi czytelność na blogu, więc jeżeli nadal będzie tak źle usunę go. Polecajcie go wszędzie gdzie się da. Wybaczcie, że dość długo niektóre osoby czekały za rozdziałem, ale postanowiłam wam to wynagrodzic i rozdział jest dłuzszy.>

Streszczenie rozdziału w formie filmu. :) <3 

poniedziałek, 12 maja 2014

8 ,,-A masz prezerwatywy?"

Brakowało mi jego pocałunków...
- Teraz będziemy tworzyć na prawdę zgraną rodzinę. Mamy siebie i pieska, czego nam jeszcze do szczęścia potrzeba? - Ashton
- Przyjaciół. Powinniśmy pojechać do chłopaków i dziewczyn oznajmić im nowinę. - Megan
- Masz rację, chodźmy. - Ashton
Ash chwycil mnie w tali i zaprowadził do swojego czarno-srebrnego auta. Otworzył mi drzwi, usiadłam a następnie on usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik. Do domu chłopaków nie było dalego. Niecałe 20 minut drogi autem czyli, w 15 byliśmy już na miejscu. Ashton otworzył mi drzwi, a ja wysiadłam po czym chłopak zamknął auto, chwycił mnie w talii i zaprowadził do swojego domu. Weszliśmy do salonu, kuchni, ale nikogo tam nie było. Poszliśmy z Ash'em zobaczyć czy czasem nie ma ich w pokojach. Ale i tam nikogo nie było. Podeszłam do okna i zawołałam do Ashton'a.
- Ash, oni są na ogrodzie!
Poszliśmy na ogród i gdy nasi przyjaciele zobaczyli nas razem przytulonych zaczęli się cieszyć. Dziewczyny podbiegly do mnie i zaczęły się przytulać.
- Jeju dziewczyny! Jak ja tęskniłam! - Megan
Wszystkie zaczęliśmy się przytulać, a po chwili podeszli chłopcy. Luke przytulił od tylu Nicole, a Calum Scarlet.
- O widzę, że dużo mnie i Ash'a ominęło. - Megan
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Po czym zaczęłam na cały głos śpiewać Happy Birthday dla Nicoli. Od razu wszystkim się przypomniało o urodzinach Nicoli. Wszystko razem ze mną zaczęli śpiewać a Nicola się zarumieniła, puściła łzę szczęścia i wtuliła się w Luke'a.
- Jezu jesteście tacy kochani! - Nicola
- Wybacz, że nie ma tortu, ale najważniejsze, że wszyscy jesteśmy razem. - Scarlet
- Megan ja pojadę do domu po psa, bo dziś śpisz ze mną prawda? - Ashton
Chłopak zadziornie się uśmiechnął.
- Oj tak, chciał bys. Śpisz na podłodze. Hahaha. Ale jedz po pieska. - Megan
- Macie psa? - Michael
Ashton wyszedł a ja rozpoczęłam rozmowę z Michael'em.
- Tak. - Meg
- A jak się wabi? - Michael
- Szczerze to jeszcze nie daliśmy mu imienia. - Megan
- Dajcie mu na imię J-J (czytaj dżej-dżej). - Michael
- Czemu akurat JJ? - Meg
- Bo Michael kocha wszystkie JJ'je. Hahaha, kiedyś jego skarpetki tak miały na imię. To fanatyk. - Luke
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra starczy tych żartów, usiadzcie a ja rozpale grilla. W końcu trzeba uczcić to, że jestem wszyscy w komplecie i przecież urodzony naszej już dorosłej dziewczynki. - Calum
Wszyscy usieliśmy i rozmawialiśmy z dobrze 30 minut, Calum i Scarlet piekli kiełbaski i w końcu przyjechał Ashton. Na ręce niósł małego szczeniaka a Scarlet i Nicola się na niego rzuciły.
- Jezu jaki on piękny! - Wykrzyknęły chórem.
- Weźcie, bo go zadusicie. - Ash
Dziewczyny odeszły od pieska a Ash dał go im na ręce i przyszedł usiąść obok mnie. Objął mnie ramieniem i pocałował delikatnie w policzek po czym wyszeptał mi na ucho.
- Tęskniłaś? - Ash
- Nie. - Meg
Wytknelam na niego język.
- Ups, niestety ja tęskniłem przez ten cały czas gdy ze mną nie rozmawiałaś. - Ashton
- Oj no przecież też tęskniłam i to strasznie. - Meg
- Muszę ci się o coś zapytać, bo jedną rzecz nie daje mi spokoju. - Ash
- Hmmm... ? - Megan
- Przespalas się z James'em. - Ash
I znów przypomniał mi się James i jego słowa, że mnie kocha. Zapomniałam o nim.
- Nie, nie przespalam się z James'em. Ulzylo ci? - Powiedziałam lekko poddenerwowana.
- Tak, ale już się nie denerwuj. - Ash
- A więc teraz moja kolej. Z jaką dziewczyną, rozmawiales wtedy w szpitalu i z kim widziałeś się w parku? - Megan
- To była moja była dziewczyna. - Ash
- Aha czyli przytulasz się z byłymi?! - wykrzyczalam na cały głos i wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Przestan, chora jesteś. Po prostu miałem coś do załatwienia. - Ash
- A co można załatwiać z byłą dziewczyną ?! - Meg
Ashton chwycił mnie za ramiona i wstrząsnął nimi.
- Kocham Cię rozumiesz?! Mam powtórzyć?! Kocham Cię i tylko ty się dla mnie liczysz, zrozum to wreszcie. - Ash
Ze łzami w oczach odpowiedzialm Ash'owi.
- Jestem za głupia żeby to zrozumieć. - Megan
Chłopak przytulił mnie, a ja się w niego wtuliłam.
- Mała, kocham cię. Nie płacz, księżniczki nie płaczą. - Ash
- Ja nie jestem księżniczką. - Meg
- Dla mnie jesteś. Nie płacz już no. - Ash
Ashton pocałował mnie w czółko i nagle Calum zawołał.
- Kiełbaski gotowe! Nicola, Scarlet zostawcie tego psa i usiadzcie przy stole. Nicola podała mi małego pieska, a ja się z nim bawiłam w momencie gdy wszyscy jedli.
- Meg a Ty nie jesz? - Nicola
- Nie dzięki. Nie jestem głodna. - Meg
- Weź przestań. Ty zjesz jedno jabłko i już jesteś najedzona a Luke wpierdoli kilo kiełbasy i nadal chce mu się jeść. - Nicola
- Weź przestan, on aż tyle nie je. - Megan
Gdy to powiedziałam, Nicola, Ashton, Michael i Calum zaczęli się tak głośno śmiać, że aż ich sąsiedzi usłyszeli.
- On dużo nie je?! Zjadł by tyle co my wszyscy razem wzięci. - Michael.
- Przesadzacie. - Megan
- Nie no akurat tu mają rację. Wpierdalam jak pojebany. - Luke
Nie wiedziałam co mam powiedzieć więc nic nie powiedziałam tylko bawiłam się z psiakiem.
- Ash jak damy temu maluchowi na imię, bo już Mich się o to pytał? - Megan
- Nie wiem. Moze Ernest? - Ash
- Tak tej, pies o imieniu Ernest. Ogarnij się trochę. - Calum
- A tak wogole to pies czy suka? - Luke
- Pies. - Ash
- To będzie JJ. - Megan
- Jest, w koncu ktoś tu ma fajne imię! - Mich.
- Ej zrobiło się już ciemno i zimno, idę do domu. - Megan
- To ja też pójdę z Tobą. Idziecie? - Ash
- My z Luke'iem jeszcze chwilę powiedzimy. - Nicola
- A nas dziś nie ma. Jedziemy do kina na noc horrorów ze Scarlet. Weź my już się zbieramy pa.- Calum
Wszyscy się pożegnaliśmy, ja zabralam pieska i razem z Ash'en poszliśmy do jego pokoju.
- Ej a gdzie będzie spał JJ? - Meg.
- Mam tu dla niego, mały spiworek. - Ash
Położyłam pieska a ten, od razu poczłapał do swojego kącika na spanie, położył się w nim i zasnął.
- To teraz jesteśmy tylko do swojej dyspozycji. - Ash wymruczał mi to na ucho po czym chwycił mnie w biodrach i po woli przesowal się coraz bliżej mnie, aż w końcu moje plecy uderzyły o ścianę. Chłopak zaczął całować mą szyję.
- Ty chcesz teraz to robić? - Megan
- A czemu nie? - Ashton
- A masz prezerwatywy? - Megan
- Kurwa! Zapomniałem o tym! - Ash
Zaczęłam się śmiać.
- Ej to nie jest śmieszne. - Ash
- To jest śmieszne kocie. Ale na szczęście, ja zawsze jestem przygotowana na takie sytuację. - Megan
W chłopaka oku zawitał błysk.
- Bierzesz tabletki? - Ash
- Yhym. - Megan
Pocałowałam namiętnie Ashton'a, a temu sie to spodobało i odwdzieczyl mi się tym samym. Po chwili chłopak włożył swą nogę pomiędzy moje krocze i zaczął znów całować moją szyję. Ściągnął ze mnie koszulke i zaczął coś majstrowac przy odpieciu stanika. Mi udało się odpiac jego pasek od spodni i ściągnąć je z niego. Następnie zerwałam z jego umiesnionego ciała koszulke i rzuciłam na koniec pokoju. W samych bokserkach wyglądał perfekcyjnie. Chłopak nie mógł poradzić sobie z moim stanikiem więc zabrał się za spodnie. Je zdjął bez problemu. Nie odrywajac swoim pocałunkow, przeniósł się na moje usta i zacisnął se ręce na moich piersiach a ja syknelam z bolu. Chłopak delikatnie położył mnie na łóżko i następnie położył się na mnie. Znów zaczął odpinac mój stanik gdy nagle usłyszeliśmy jakiego dziwne dźwięki.
- Ej Ash czekaj chwilę. Co to? - Meg
To piesek cichutko syczal, ponieważ nasze dźwięki go przerazaly.
- Ej kocie. Nie możemy teraz tak przy nim, to nasze dziecko. On nie przestanie tak syczec dopóki my nie przestaniemy się drzec. - Meg
- To niech idzie na korytarz, ja go wyniosę. - Ash
- Weź, jak ty możesz być tak brutalny. - Megan
- Ale ja mam na ciebie taką ochote. - Ash
- Jutro też ją będziesz miał. Jutro oddam ci się cała, bo nie będzie z nami psa. - Ash
- Ale ja chce teraz. - Ash zrobił minę smutnego pieska.
- Oj misiu, przestan. - Meg
- Dobrze, dobrze, kocham cię i robię to tylko dla ciebie. - Ash
- O mój kochany i za to między innymi cię kocham. - Megan
Namiętnie pocałowałam Ash'a i w dwójkę weszliśmy pod kołdre. I znów ktoś się darł.
- Kto to znów się drze. Chodz zobaczymy. - Ash
Razem z Ash'en poszliśmy zobaczyć skąd dobiegają odgłosy. Przechodziliśmy obok pokoju Luke'a i było tylko słychać dźwięk.krzyczacej Nicoli.
- Lu... Luu...Luke! - Nicola
- Chodz nie będziemy im przeszkadzać. - Meg
- Widzisz, oni to robią a my nie. Mam focha na 5 minut i to z przytupem! - Ash
- To sobie miej tego focha, ale ja ci oznajmiam, że idę do Twojego pokoju się położyć i nie będzie macania! - Meg
Wyszłam z korytarza i udałam się do pokoju Ash'a.
- Ej nie to ja jednak nie mam focha i idę z Tobą! - Chłopak wydarl się na cały głos. Podszedł do mnie od tylu gdy wchodziłam do pokoju i mnie mocno przytulił.
- Nie muszę cię ruchac, by cię kochać. - Ash
- Co to znaczy ruchać. Trochę szacunku proszę. - Meg
- Przepraszam kochanie. - Ash
Ashton pocałował mnie i zamknął drzwi od pokoju po czym ja się położyłam na łóżko, a Ash przykrył mnie kołdrą i sam pod nią wszedł, a ja się w niego wtuliłam. Razem oglądaliśmy jak mały JJ ma glupawke i biega, i skacze po śpiworze. Pozniej obydwoje równo zasnelismy i obudzilismy się rano. Była już chyba 9:00 więc wstalismy i poszliśmy do kuchni objeci a tam na kolanach Luke'a siedziała Nicola.
- O Nicolka i jak boli podbrzusze? Hahaha. - Megan.
- Ale ja nie wiem o czym wy mówicie. - Nici udawała, że nic niby nie wiemy.
- Tak się darliście, przez zamknięte drzwi sypialni was słyszeliśmy. - Ash
- Oj tam oj tam, zazdrościsz. - Luke
- Ghrym, ghrym, ghrym. Ja też miałem ciekawą noc. Może nie taką jak wasza, ale była lepsza nic dobry sex i tyle wam powiem. Meg co chcesz zjeść na śniadanie? - Ash
- Tosty z nutellą. - Meg
- O to ja też poproszę! - Luke
- Pffff... tylko nie zapomnij o mnie Ash. - Nicola
Jeżeli chodziło o kanapki z nutellą cży testy, to wszyscy zawsze byli chętni. W samą porę zjawił się Michael, który dołączył się do nas. Ash uszykował śniadanie, ja nakryłam do stołu, a Michael rozlał sok jabłkowy do szklanek. Wszystko już było gotowe. Można było jeść. Wszyscy zasiedlismy do stołu a Ash podał kanapki. Chciało mi się śmiać z Luke'a i Nicoli, bo skręcali się z bólu, po ich wczorajszym (najwyraźniej ostrym) stosunku. W czasie gdy wszyscy jedliśmy śniadanie, mój telefon który leżał obok mojego talerza na stole. Otrzymałam sms'a...

---koniec---
4 dni i next <3